27 sie 2015

... bo moja mama ...


 Znalazłaś mogłoby się wydawać idealnego mężczyznę, taki który Cię wesprze w każdej chwili, uwielbiasz z nim spędzać czas, jest czuły, kochany i tak bardzo o Ciebie dba. Jesteście ze sobą szczęśliwi i na prawdę wszystko się dobrze układa. Już masz wrażenie, że spotkałaś nieosiągalnego "Księcia z Bajki" - tylko Tobie zdarzyło się takie wielkie szczęście.

  Bierzecie bajkowy ślub, zamieszkujecie razem, jest cudownie - dopóki nie poznajesz dokładniej rodzicielki swego męża, swą ukochaną teściową, która wydała na świat Twego męża, jej jedynego syna. Syneczka.

  Wtedy się dopiero zaczyna, ale jak to? Przecież było Wam tak cudownie! Zaczynasz się zastanawiać, czy wzięłaś ślub z tym mężczyzną, z którym przez tyle czasu byłaś i spędzałaś z nim tyle czasu. Przecież to nie możliwe aby aż tak się zmienił, w takim krótkim odstępie czasu.

 Zaczynasz drążyć, czy to z Tobą jest coś nie tak i czy to Ty robisz coś źle. Nie zaprzątaj sobie tym głowy, on już taki był, tylko miał mamusię pod ręką, ona jego - miała wtedy nad nim kontrole, była jedyna kobietą, która o niego dbała. Teraz się to zmieniło.

 Teraz Ty mu gotujesz, ale jego mama robi to danie inaczej, Twoje smakuje inaczej niż mama je przyrządza. Mamy jest lepsze, naucz się gotować. Synowo !

 Ty mu pierzesz ciuchy i sprzątasz je po całym domu, on przecież tego nigdy nie robił, miał wszystko pod nosem, wszystko na miejscu, nie musiał się martwić o leżące wszędzie skarpetki. Musisz mu usługiwać. Synowo !

 Ale, że jak? mój syn ma Ci śmieci wynosić? Nie możesz się ruszyć? On ciężko pracuje i musi odpoczywać po pracy. Nie jesteś jego godna i powinnaś to zrozumieć. Synowo !

 Nigdy nie będziesz taka jak mama, nigdy nie będziesz taka, jak oczekuje tego jego mamusia. On będzie do niej dzwonił, chociażby pięć razy dziennie - z byle powodu, ot tak, bo mamusia taka samotna i potrzebuje pomocy.

 To ona Wam będzie robić naloty w domu i niczym P.P.P z białą rękawiczką sprawdzać, czy oby na pewno jej synuś ma godziwe królewicza warunki. Najlepiej jakby nie musiał pracować i był w domu, bo on się przemęczać nie może - kiedyś, jak miał 2 miesiące, to podejrzewali u niego "cośtam", a potem miał katar i od tej pory nie może się męczyć !

Och maminsynku, jakież to życie kruche, lepiej się z Tobą nie żenić, albo Twą mamusie mieć w dupie !

2 komentarze :

  1. Haha, to się uśmiałam :)
    Obawiam się, że każdy mąż ma w sobie coś z maminsynka, ale inni to przeginają wręcz.

    OdpowiedzUsuń
  2. Kiedyś w kabarecie usłyszałam tekst do którego żałuję ,że nie mogę się dostosować - teściowa powinna mieszkać na tyle daleko od nas,żeby nie mogła wpadać w kapciach :) Wyprowadzenie się jak najdalej od rodziców ( oczywiście małżonka :p ) jest chyba najważniejsze dla odcięcia pępowiny małżonka i jego mamusi :)
    Mój też taki był, ubranka pierze mu mamusia , obiadek pod sam nos i talerzyk zabrać "po",oczywiście żadnej pomocy przy sprzątaniu ( choć by wyniesieniu swoich skarpet do pralki a nie piźnięcie pod łóżko etc.Tylko,ze ja szybko zapowiedziałam mu że służącą to ni huhu nie jestem, jak się nie podoba to do mamusi. Raz , jeden raz powiedział,że mama jego robi lepiej mielone - więcej się nie odważył :p
    Ps. nominowałam Cię do LBA ,jeśli będziesz miała ochotę to zapraszam do odpowiedzi :)

    OdpowiedzUsuń

Szablon dla Bloggera stworzony przez Blokotka