18 cze 2015
Przynieś, podaj, pozamiataj...
Wiecie jak mówią. "Przynieś, podaj, pozamiataj - a w wolnej chwili sobie polataj". Przyjdzie taki z pracy, zmachany jak wół. Może go i czasem żal, gdybyś nie wiedziała, że w tej pracy to on wcale taki zapracowany nie jest. Nie narzeka, ale pracuje. Chwała mu za to.
Jako, że Ty siedzisz w domu, to możesz mu troszkę usługiwać. Przynieś to, zrób tamto, podaj mi...
Znasz to. Na pewno. Wiesz o co mi chodzi. Usiądzie taki hrabia na fotelu i siedzi. Ty akurat sprzątasz, wycierasz podłogę - cokolwiek. A on nagle potrzebuje pilota, który leży krok od niego, ale jest za bardzo zmęczony po pracy by po niego sięgnąć.
I właśnie w tym momencie budzi się w nim misiaczek - wiadomo, bo Cię potrzebuje. Jest tak miły, że z tej tęczy dasz radę uszyć biednym dzieciom swetry na zimę. Ten blask ogrzeje każde zimne serce.
- Skarbie mój, żonko kochana....
- słucham?
- podasz mi pilot? Strasznie mnie plecy bolą po pracy, a chciałbym obejrzeć TV.
I wtedy właśnie toczy Ci się piana z każdej możliwej dziury na twarzy. Uszy parują, oczy się palą, a z budzi wydobywa się znaczący syk.
- Tak KOCHANIE, podam Ci ten pilot, po który mógłbyś sięgnąć podnosząc jedynie dupsko.
Nie wyczaił ironii - coś Ty. Oni tak mają. Musisz iść i podać, bo będzie siedział i tępo się patrzył w wyłączone pudło.
- Myszko, a zrobiłabyś mi jeszcze kawę?
- A nie możesz sam? Sprzątam, widzisz przecież.
- No ale to dwie minutki przecież, nie zbawią Cię...proszę.
- Weź, bo Ci j...asne, że zrobię...
- Dziękuję, zrób sobie też.
- Dziękuję o Panie za Twe miłosierdzie.
- A nie ma za co <uśmiech szydercy>
W sumie lepsze podanie pilota, niż zbieranie skarpetek, o których pewnie niedługo Wam opowiem...
Subskrybuj:
Komentarze do posta
(
Atom
)
czekam na wpis o skarpetkach :D Coś czuję, że to coś będzie o moim :D Choć dzisiaj jak mu powiedziałam, że mógłby przekręcać skarpetki jak rzuca do prania to stwierdził, że za bardzo wymagająca jestem :D Narzekałam, że wszędzie te skarpety brudne są to już ich nie ma bo sprząta a teraz wymyślam coś innego ;) Poprawa jest :D Pozdrawiam i zapraszam do siebie http://szarokolorowa1989.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńZnam ten bol. Moj stary to samo. Ale ja juz sie wycwanilam. Wchodzac do domu mowie "Nie jestem niczyja obslugiwaczka" radzcie se sami...:D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
www.nasza-czworka.pl
Mam to samo kochana ! :) Ehh ci faceci i ten tekst bo ja pracuje...
OdpowiedzUsuńU mnie nie jest tak zle, a nawet moj i podlogi umyje , czasem naczynia haha :D
OdpowiedzUsuńale jak przychodzi weekend to książe na kompie gra -.- co mnie doprowadza do szewskiej pasji, bo zamiast z dzieckiem wyjsc na dwor czy cos to teksty,ze on caly tydzien pracował i tez mu sie cos nalezy :D
Znam to ale od jakiegos czasu to sie zmienia ;)
OdpowiedzUsuńMój mi pomaga na tyle ile może, niestety teraz pracuje do późna i nie mogę wymagać :)
OdpowiedzUsuńŚwietny tekst!
Buziaki Kochana.
Nie wyobrażam sobie tego, ale ja na razie żyje w swoim wymyślonym świecie...nierealnym Pewnie zmieni się to zaraz po zamieszkaniu razem :/
OdpowiedzUsuńczekam niecierpliwie na wpis o skarpetkach! :D wtedy będę mogła zjednoczyć się z Tobą w bólu :D
OdpowiedzUsuńoj, czytam i doceniam jakiego mam zajebistego męża. Hahaha bo sam siega po piloty i tylko on zmywa w domu;) Można , można
OdpowiedzUsuńU nas nie ma tak źle jednak porozrzucane skarpetki przyprawiają mnie powoli o mdłości.. .. Więc akurat dzis powiedziałam basta akurat to nie wymaga tyle wysiłku zeby zanieść do kubła na pranie! ��
OdpowiedzUsuńJa jednak się cieszę, że jeszcze nie jestem na tym etapie :)
OdpowiedzUsuńHa ha ha :) uwielbiam te twoje posty chociaż tak niewiele mam z nimi wspólnego (póki co wspólnego i mam nadzieję, że tak już zostanie)
OdpowiedzUsuńMój mąż zawsze mnie pyta czy nie zrobić mi herbatki chociaż to on pracuje, a ja "siedzę" w domu.
Fajny wpis 😊
OdpowiedzUsuńJa na takie prośby zawsze udaje, że nie słyszę. A co do skarpet ? Kiedyś jak poszedł z takimi śmierdziuchami w plecaku do pracy nauczył się gdzie jest ich miejsce :D
OdpowiedzUsuńO matko, zasmarkałam się ze śmiechu, bo to takie prawdziwe :D
OdpowiedzUsuńTo takie prawdziwe to co napisałaś :D chyba każdy facet taki jest :)
OdpowiedzUsuńhaha jakbym słyszała swego chłopa;p jemu jedynie coś się zatli w głowie odnośnie ruszenia dupy jak mam jakieś święto;p wtedy sam skacze :D obserwuję i zapraszam do siebie;)
OdpowiedzUsuńubolewam strasznie nad takim stereotypem
OdpowiedzUsuńU mnie jest trochę na odwrót :D
OdpowiedzUsuń